Rent

16.02.2007 | komentarze: 0

Na dobry początek, kilka uwag i przemyśleń na temat jednej z ważniejszych premier na śląskich scenach w roku 2006.

Na uwagę zasługuje nie tylko sam spektakl - stosunkowo nowy, a już wróżący kult na miarę gigantów gatunku, jak "Jesus Christ Superstar", czy "Hair" - i robiący furrorę na Broadwayu i w amerykańskich kinach.

Nie jest to też wyłącznie kwestia nazwisk realizatorów - a grupa zebrała się doborowa!

Przede wszystkim liczy się fakt, że była to zarazem ogólnopolska premiera - nikt w polskich teatrach muzycznych wcześniej nie podjął się realizacji musicalu "Rent" - kontrowersyjnej, przeładowanej uczuciowymi napięciami rock - opery. Tym lepiej - powiemy z pewną dozą lokalnego patriotyzmu - że zabrał się za to będący siedzibą naprawdę świetnej sceny musicalowej, a często na tle warszawskich czy gdyńskiego teatru, niedoceniany chorzowski Teatr Rozrywki, udowadniając tym samym, że jego kondycja nie zmniejszyła się ani na jotę.

Rent jest energetyczny, naładowany skrajnymi emocjami, często do łez wzruszający - ale przede wszystkim świeży, pełen życia. Reżyser w tej inscenizacji nie pokusił się o próbę odtworzenia na siłę wersji filmowej. Powstaje równająca ku broadwayowskim standardom jakość projektu pod tytułem Rent. Nowa jakość, nie podpatrzona, ale wykreowana na bazie scenariusza.

Sam spektakl składa się raczej z kolejnych scen, slajdów, aniżeli z logicznej uporządkowanej fabuły, co jednak nie przeszkadza w odbiorze, tworząc wrażenie swobodnego przechodzenia od jednego punktu do drugiego, nabudowywania narracji poklatkowo.

Ciekawe jest rozplanowanie przestrzeni, ascetyczność scenografii, szarość Nowego Jorku w barwach stali i rdzy, a także funkcjonalność jednego przedmiotu - w tym przypadku stołu - jako elementu zabudowy przestrzeni, jak i mobilnej części zmieniającej swe zastosowanie, w zależności od sceny przedstawienia.

Musical jako forma ma być przyjemny dla ucha i oka, to przede wszystkim ciekawa muzyka podparta słowem i dynamiczną choreografią. Ten trzeci element został tu nieco zredukowany na korzyść nowego wymiaru - niezupełnie typowych dla musicalowej formy układów ruchu scenicznego. Mam tu na myśli sennie przesuwające się w tle postacie - symbole, spełniające rolę ważnego akcentu, czasem wręcz zastępujące w sferze fabularnej słowa i przejmujące rolę narratora (jak np. następuje w scenie śmierci Angela).

Musical Rent można porównać do kultowej serii "Przyjaciele", tyle, że pozbawionej cukierkowej, amerykańskiej sielankowości, w zamian doprawionej sporą dozą goryczy. Osiem postaci, osiem indywidualności. Paczka przyjaciół:

Mimi - delikatna i wrażliwa pod płaszczykiem buntowniczej arogancji, szukająca miłości i rozmieniająca się w pogoni za nią na przysłowiowe drobne. Alona Szostak jest w tej roli pełna kruchego wdzięku i zaskakuje głębią wyrażanych uczuć. Przejmuje przepięknym wykonaniem lirycznych utworów i porywa w dynamicznym "Na bal".

Roger - świadomy zbliżającej się śmierci rockman, rozpaczliwie pragnący pozostawić po sobie choć jedną nieśmiertelną piosenkę. Maciej Balcar, sprawdzony w roli rozdartej nieuniknionym końcem duszy w Jesus Christ Superstar, tutaj też nie zawodzi. Jest autentyczny i zachwyca jak zawsze rasowo rockowym głosem.

Joanne - Izabela Malik doskonale radzi sobie z rolą młodej prawniczki zagubionej w fascynacji nieodpartym urokiem silnej, dominującej i szalonej Maureen, która niesie równie dużo szczęścia, co bólu. Fascynację Maureen dobrze zna Mark (Artur Święs), nieco neurotyczny młody filmowiec. Że Artur jest w tej roli perfekcyjny, nie trzeba nawet chyba nikogo przekonywać, nazwisko Święs gwarantuje przecież kreację aktorską na mistrzowskim poziomie, nie inaczej jest i w tym przypadku! Spójność kreacji własnej postaci i umiejętność współgrania, dogrania, pomocy budowy scen stanowią jego atut. Na uwagę w wykonaniu tego aktora zasługują przede wszystkim piosenki "La vie boheme" i wykonane w duecie z Izabelą Malik "Tango Maureen" - po prostu trzeba zobaczyć i posłuchać, świetne!

Wspomniana wyżej Maureen to Anna Sroka. Znana z fantastycznej roli Anity w West Side Story, tu jest równie energetyczna, szczególnie niesamowita scena performance (gwizdanie w teatrze przynosi co prawda pecha, ale muczenie - tylko dużo frajdy) - i ta nutka jazzowa w głosie!

Wielkie pozytywne zaskoczenie to oczywiście i dla mnie Angel (Jakub Lewandowski). Nie ma to nic wspólnego z brakiem wiary w umiejętności Jakuba, wyłącznie z nietypowością przydzielonej mu roli. Tancerz wokalistą? Mogło nie wypalić. A jednak, jak już wcześniej wspomniano - eksperyment powiódł się wspaniale. A przy tym uroda bardzo zbliżona do "oryginalnego", czyli klasycznego broadwayowskiego (i filmowego) Angela, no i taniec, co do którego jakości chyba nikt nie może mieć żadnych wątpliwości.

Z postaci drugoplanowych koniecznie należy zwrócić uwagę na rolę Małgorzaty Gadeckiej i usłyszeć finałową solówkę Asi Bicz jako próbkę soulowego głosu.

Na minus spektaklu można zapisać niektóre stroje, pozostawiające pewien niedosyt, np. Angel, postać w założeniu wyrazista w swoim ubiorze, w spódniczce w pepitkę wygląda jak nie przymierzając Margaret Thatcher w fioletowych rajstopkach, a nie jak 'rajski ptak', kolorowa drag queen, którą miał być. Więcej barwy, mniej kratek!

Różnie też bywa z tłumaczeniem libretta, momentami niestety jest nieco sztuczne, albo raczej niepotrzebnie patetyczne, np.: 'w ciele mym mieszka AIDS', 'poszła precz' - te fragmenty brzmią jak stylizacja na Jesus Christ Superstar ("ciało me trądu jest domem"), brakuje odrobinę slangu i większej swobody, bo przecież bohaterami opowieści są ludzie z kręgów młodej bohemy. Postacie, z którymi szczególnie młodzież będzie się identyfikować, czuć ich problemy, mówić - oto kumple, do których będzie się chętnie wracało.

Realizatorzy:
Reżyseria: Ingmar Villqist
Choreografia: Katarzyna Aleksander-Kmieć
Scenografia: Paweł Dobrzycki (d), Julia Kornacka (k)
Współpraca scenograficzna: Marceli Sławiński
Zdjęcia filmowe: Adam Sikora
Kierownictwo muzyczne: Jerzy Jarosik

Obsada:
ROGER DAVIS - Maciej Balcar
MARK COHEN - Artur Święs
TOM COLLINS - Dominik Koralewski
BENJAMIN COFFIN II - Łukasz Skrodzki
JOANNE JEFFERSON - Izabella Malik
ANGEL SCHUNARD - Jakub Lewandowski
MIMI MARQUEZ - Alona Szostak
MAUREEN JOHNSON - Anna Sroka
* * * - Katarzyna Aleksander-Kmieć

Autor: Paulina Wojnakowska - Jabłońska

Imię:
(wymagane)

E-mail:
(wymagane)

Adres email nie będzie publikowany.
Komentarz:
(wymagane)


W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.
Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce.
Z naszej strony informujemy, że nasze "ciasteczka" służą tylko i wyłącznie bieżącej pracy serwisu.

Jeżeli wyrażasz zgodę na zapisywanie informacji zawartej w cookies kliknij w Zamknij.

statystyka